Za tych, którzy dbają o dziedzictwo Zagórzan
Jednak zgromadzeni w zabytkowych wnętrzach XVII – wiecznej świątyni (i wokół niej!) doświadczyli również ciepła duchowego. Wszak łączy ich szczególna więź – w ich żyłach płynie krew, której składnikiem jest miłość do korzeni, do ojcowizny, do regionu.
„Cieszę się, że Panią widzę, Pani Helenko! Obawiałam się, że przy tym upale będzie nas dzisiaj garstka” – zagadnęłam po drodze do kościoła stałą uczestniczkę naszych regionalnych wydarzeń.
„Faktycznie gorąco, szczególnie w tym stroju, ale nie wyobrażam sobie, żeby mogło mnie tutaj nie być. Czegoś by mi brakowało!” – z uśmiechem odparła kasinianka.
I my sobie nie wyobrażamy, że cokolwiek mogłoby zmienić tę naszą nową tradycję. Okazało się, że wewnątrz kościoła upał wcale nie doskwierał, a schronienie przed słońcem, tym którzy zostali na zewnątrz, dały rozłożyste, również zabytkowe lipy. Gorąco się na naszych zagórzańskich sercach zrobiło tylko wówczas, gdy ksiądz przeczytał piękną intencję Mszy ofiarowaną przez członków Orkiestry Dętej Echo Zagórzan z Kasiny Wielkiej. „Za tych, którzy dbają o dziedzictwo Zagórzan”, czyli za nich samych i wszystkich, którzy tego dnia zgromadzili się w zabytkowym kościele. Mimo wszystko. Charakterystyczna dla Adama Rusnarczyka, kapelmistrza orkiestry, lekkość wygrywanych dźwięków, zachwyciła turystów i naszych gości. „W Krakowie za taki koncert trzeba by było sporo zapłacić, a tutaj? garstka ludzi…” (tych, którzy zostali po zakończonej Eucharystii, aby na placu przed kościołem wysłuchać okolicznościowego koncertu) – skomentował stały bywalec naszych comiesięcznych wydarzeń, mieszkający w grodzie Kraka. Tak, był upał. Ale doskwierał wszystkim; księdzu, organiście, kościelnemu…, dziewczynom dokumentującym wydarzenie…, młodym i starszym, a przede wszystkim muzykom orkiestry, którzy w pełnym słońcu koncertowali dla tych, którzy jednak zostali aby ich posłuchać… Miło było również naszym wystawcom z kiermaszu produktów lokalnych, że uczestnicy Zagórzańskiej Mszy św. zainteresowali się również efektami ich pracy. Niektórzy zaopatrzyli się w Gorczańskie sery u Moniki Kubik, inni zrobili zapas miodów z Pasieki u Piotra Woźniaka z Koniny, jeszcze inni rozkochali się w koronkach od Zofii Piętoń… Najbardziej zadowolone miny mieli jednak ci, którym udało się kupić książeczki edukacyjne, do których osobistą dedykację wpisywała ich autorka, Władysława Anna Jamróz.
Warto. Dla takich chwil naprawdę warto!
Magda Polańska
fot. Dorota Kościelniak